Książka ta, jak wiele dobrych książek dla dzieci, zainteresuje nie tylko tych najmłodszych. Pokazuje bowiem w bardzo zabawny sposób perypetie bohaterów, którzy szybko zdobywają naszą sympatię. Oto bowiem 9-letnia dziewczynka z domu dziecka zostaje zaadoptowana przez gorylicę. Dużą, włochatą i niezgrabną, ale za to o wielkim sercu. Katastrofa? To się okaże…

Kolejne stronice książki przypominają nam czym jest prawdziwa miłość i przyjaźń, a co nią nie jest. Przypominają, że to co najważniejsze jest „niewidoczne dla oczu”, a często wręcz skrywa się pod płaszczykiem, który może budzić w nas w pierwszym odruchu niechęć, a nawet odrazę. Przypominają, ze sporą dozą humoru i absurdu, na czym polega uważne oraz pełne miłości rodzicielstwo.

Lektura tej książki jest świetną zabawą i dobrym pomysłem na spędzenie czasu z Twoim dzieckiem. Gorylica jest w niej dla mnie symbolem osób wykluczonych społecznie w ogóle: czasami bezdomnych, niekiedy obciążonych psychiatrycznymi diagnozami, być może też uzależnionych, a niekiedy po prostu hołdujących innym wartościom niż większość społeczeństwa – dosłownie lub w przenośni –  wybierającym życie z dala od cywilizacyjnego szumu oraz pogoni za pieniądzem. Mogą być im obce dobre maniery lub też nie przestrzegają  niektórych zasad współżycia społecznego, ale nie oznacza to, że nie potrafią kochać i nie są skłonni do poświęceń.  Sami możemy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy gdyby wszyscy zachowywali się jak tytułowa gorylica, to czy nasz świat byłby gorszym czy też lepszym miejscem do życia na co dzień.

Książka bardzo podobała się mojej córce, która ma 5 lat nadaje się więc także dla młodszych czytelników. Gorąco polecam!

Autorem recenzji jest Maciej Gendek.