Według szacunkowych obliczeń, w Polsce, w rodzinach złożonych z osób tej samej płci żyje, rośnie i rozwija się około 50 tysięcy dzieci. Wyniki badań naukowych, ...
Słucham moich przyjaciół, słucham klientów, słucham znajomych seniorów i młodych. Słucham siebie. Wielu mówi: jak dobrze, że ten rok się już kończy. Moje grudniowe spotkania w gabinecie szczególnie zatrzymywały mnie przy tym 2016., którego wielu z nas nie chce.
Kilka chwil temu mogliście przeczytać na naszym portalu dwie piękne recenzje książek roku Sabiny Sadeckiej, która napisała dla Was o "Małym życiu" i Kasi Rawskiej, która opowiedziała o swojej lekturze książki "Pieśń bełkotu. Mamine godzinki". Dzisiaj zapraszamy Was do poznania pozostałych naszych książek roku, mając nadzieję, że i Wy podzielicie się z nami Waszymi czytelniczymi skarbami!
Książka Marty Sapały ukoiła mnie, zdumiała i – właściwie – pozwoliła przypomnieć sobie o tym, jak cenny jest niedosyt. Oczywiście, piszę to z punktu widzenia uprzywilejowanej Europejki, która raczej ma nadmiary na wyciągnięcie ręki i ma możliwość wyboru, czy „mniej” zaprosić do życia.
Lubię listopadową ciszę i listopadowe chłody. Cenię sobie zmyślność świata, który naturalnie zaprasza nas do zatrzymania się. Listopad to miesiąc, w którym dołączyłam do zespołu inspeerio. Od tego czasu minęły dwa lata, a ja zbudowałam w sobie opowieść o wdzięczności...
Jest dla mnie niewyczerpanym źródłem poruszeń obserwowanie, jak w najtrudniejszych nawet chwilach w życiu, kiedy wydaje się, że świat na wszystkich płaszczyznach jest bezlitośnie czarny – potrafimy dostrzec palące się w oddali światło.
Marzy mi się świat, w którym dorośli pamiętaliby swoje dziecięce smutki, złości i zachwyty. Świat, w którym każdy nosiłby w sobie mapę, która prowadzi po jego najistotniejszych potrzebach, ich niespełnieniu i chwilach harmonii.
Około 90% z nas miało lub będzie miało w swoim życiu myśli rezygnacyjne. Jedni z nas powiedzą sobie wprost: nie chcę już żyć, inni: nie wyobrażam sobie żyć długo lub: chciałbym/ chciałabym zniknąć, mam dość. A jednak większość z nas pozostaje po stronie życia.
Lubię rozmyślać nad przepastnością życia, nad wielością dróg i możliwości. Nad tym, że ludzkich historii nie da się zamknąć w stałych, jednowymiarowych i niezmiennych prawidłach, ani też z całkowitą pewnością przewidzieć, w którą stronę potoczą się losy i co nas w życiu spotka.
Kiedy byłam mała, miałam pewnie nie więcej niż 6-7 lat, maszerowałam po podwórku z kulką plasteliny przyczepioną do sznurka. To był mój najlepszy przyjaciel, pies, kot lub inne stworzenie, które darzyłam wówczas dziecięcą miłością i przywiązaniem.