Co chciałabyś dostać pod choinkę? – pyta R.
Czas. Uwagę.
fragment książki

Książka Marty Sapały ukoiła mnie, zdumiała i – właściwie – pozwoliła przypomnieć sobie o tym, jak cenny jest niedosyt. Oczywiście, piszę to z punktu widzenia uprzywilejowanej Europejki, która raczej ma nadmiary na wyciągnięcie ręki i ma możliwość wyboru, czy „mniej” zaprosić do życia.

I myślę, że to jest ważny kontekst dla tej książki (jak i dla innych rozmyślań nad minimalizmem w życiu).

Jestem bardzo bogata. I bogacę się każdego dnia jeszcze trochę bardziej. Temu bogactwu towarzyszy głęboki smutek. I ogromna wdzięczność. Smutek, ponieważ życie nie dla każdego jest takie łaskawe jak dla mnie, wdzięczność – bo jak można inaczej?

Kilka dni temu, wspólnie z Anią Olszewską-Konopą poprowadziłyśmy warsztat dotyczący wytwarzania elementarnych cząstek pokoju: uważności i wdzięczności. Warsztat towarzyszył spotkaniu „Co możesz zrobić dla pokoju? Porozmawiajmy o Syrii”. Zadałyśmy więc sobie samym i osobom zebranym na sali pytanie: „Co masz w życiu ważnego, najcenniejszego, co masz takiego, czego nigdy nie chciałbyś/nie chciałabyś stracić?”. 

Nie wiem, co pojawiało się na kartkach u innych, na mojej napisałabym pewnie o miłości, zdrowiu, rodzinie, przyjaciołach, zamiłowaniu do pracy, pięknie przeróżnych relacji, ale i o domu, o uśmiechach, które potrafię wywołać, o łzach, które potrafię przyjąć. Nie chciałabym stracić umiejętności czytania i układania słów. Nie chciałabym stracić umiejętności medytacji. Nie chciałabym stracić starości obecnej w moim życiu, ani doświadczeń wynikających z przezwyciężania trudności. I wielu, wielu innych.

Jestem więc bogata. I wdzięczna za każdą możliwość dobrze przeżytego dnia.

Jestem też wdzięczna Syryjczykom. Za ich odwagę, za niemożliwy do wyobrażenia heroizm Białych Hełmów. Za determinację, za umiłowanie życia. Jestem wdzięczna za to, że pozwalają mi widzieć moje bogactwo w ostrym, przenikliwym świetle. Niczego więcej nie chcę. Mam wszystko. Mam za dużo. Mogę się więc dzielić.

Ale.

Nie od dziś towarzyszy mi poczucie, że żyjemy w świecie, w którym łatwo stracić głowę. My, żyjący w krajach dobrobytu, wpadamy w czarne dziury centrów handlowych, zapełniamy szafy i lodówki ponad siły, ponad miarę, ponad potrzeby. I ja tak niekiedy robię. Szczególnie w czasie, kiedy nie dbam o równowagę, o wolną przestrzeń w życiu, o kontakt z tym, co dla mnie ważne. Czasami chowamy się w te nadmiary, celowo odłączamy się o tego, co trudne, co jest cierpieniem. Wyłączne przyjemności i niewidziane cierpienia mają jednak to do siebie, że w nadmiarze budują pustkę. Mądre głowy nazywają to „hedonistyczną pętlą”.

Przeczytałam więc mniej z dużą uwagą i z dużą tęsknotą. Również: z ogromną potrzebą redukcji. I mam poczucie, że to jest dla mnie dobry kierunek. Że, prawdopodobnie, tylko jeśli jest mniej (rzeczy, wydanych pieniędzy, oczekiwań, jedzenia, bibelotów), może pojawić się miejsce na więcej: czasu, spokoju, odpoczynku, uważności, wdzięczności i docenienia tego, co jest.

Dlatego w tym roku nie robię przedświątecznych zakupów. Upiekłam pierniki. Zapach cynamonu sam w sobie jest świętem.

Być może i Wy uznacie za ważne poszukanie odpowiedzi na zadane przeze mnie i Anię pytanie? Ciekawa jestem, czy Wasze bogactwo lśni tak mocno, jak chcecie, czy pozwala Wam budzić się rano z poczuciem wdzięczności za to wszystko, co macie i zasypiać spokojnie, nie chcąc niczego więcej. Życzę Wam tego z całego serca!

Marta Sapała, mniej. Intymny portret zakupowy Polaków, Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2014

Książkę znajdziesz TUTAJ.