Tytuł tak bardzo aktualny dziś, gdy tuż obok nas toczy się wojna, giną dorośli, dzieci, dzieją się rzeczy, które ściskają za gardło i serce. Jednak nie o takich wydarzeniach traktuje książka norweskich autorów. Choć wojna, o której piszą, ma mniejszy zasięg, nie jest oszczędna w szkodach. Mowa o walce pomiędzy rodzicami, których początkowo niewinne kłótnie przeradzają się w ogromny spór i w rozstanie. Taki spór i takie rozstanie, które nie trwa chwilę jedną lub dwie, ale ciągnie się w swoich skutkach w nieskończoność.
(…) I wszystko osłania się drutem kolczastym,
Rozbitym szkłem, gwoźdźmi i murami.
Bo teraz wojna na dobre zawitała do domu.
Liczne analogie do prawdziwego wojennego krajobrazu sprawiają, że słowa i ich przekaz trafiają najgłębiej jak się da. Ukazują to, co dzieje się z dziećmi podczas rozstania i przepychanki rodziców. Pokazują, jak wielka odpowiedzialność spada na najstarsze z potomków, jak wiele uczuć wiąże się z takimi przeżyciami.
Rodzice „przeciągają linę”, każdy w swoją stronę. Żadne nie odpuszcza, żadne nie widzi, co takim postępowaniem czyni tym najważniejszym, tym, o których właśnie walczy. Pod osłoną krzyków, płaczu, awantur, dzieje się coś większego. I to coś dotyka wewnętrzny świat dziecka. Burzy, niszczy, łamie, kruszy na kawałki. Daje powody do obwiniania, daje okazje do niezrozumienia. Ale początkowo również i nadzieję na powrót – taty do domu i całej rodziny do domowej normalności.
Nie ma wątpliwości, co do tego, że największe koszty tej sytuacji ponoszą właśnie dzieci. Tracą bezpieczną przystań, grunt pod nogami. Są przerzucane z miejsca na miejsce, są przedmiotem licytacji: gdzie, z kim, u kogo, ile, kiedy… Czują się w tym wszystkim totalnie obco i samotnie.
Bo w tej wojnie są też uchodźcy,
A Inga mieszka wszędzie i nie mieszka nigdzie,
Mieszka w jednaj torbie i jednym plecaku,
trochę rzeczy ma tu, a trochę tam,
mieszka pomiędzy
i musi jeździć.
Bo tak jest, kiedy toczy się wojna.
Świat Ingi nie zaczyna funkcjonować normalnie, tak szybko jak pozostałych członków rodziny. Dla niej wojna nadal trwa. Ją nadal wojna rozrywa od środka. Pustoszy jej życie, jak tylko może. Dziewczynka ucieka w zachowania, które pozwolą zwrócić uwagę rodziców, które być może zbliżą ich ponownie do siebie. W takie, które chociażby pokażą im, jak bardzo dziewczynkę boli.
(…) bo jeśli rany są tylko wewnątrz,
To nie widać, że boli.
Nikt wtedy nie widzi,
Że to są rany,
Że jest ich wiele (…)
Rany zaleczył czas. I pokój. Słowa na ostatnich stronach książki brzmią wciąż echem w mojej głowie: „Bo żadna wojna nie trwa wiecznie, nawet stuletnia”.
Dla mnie była to niewątpliwie jedna z najważniejszych książek dla dzieci, jakie ostatnio przeczytałam. Kaliber jej nie jest lekki, ale właśnie to sprawia, że się zatrzymasz, pomyślisz, podumasz przez chwilę. I w tym będzie Ci towarzyszyło Twoje dziecko. Być może wyjaśnisz mu przy tej okazji parę spraw, które dzieją się tak niedaleko. Być może zapamiętacie tę książkę na długo.
Książkę znajdziecie TUTAJ.
Autorka recenzji: Karolina Piasecka
Opis: Studiuję psychologię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Współtworzę zespół inspeerio, opiekując się recenzjami. Uwielbiam naturę, podróże i nowe wyzwania. W wolnych chwilach czytam książki i bawię się fotografią. Cenię sobie kontakt z ludźmi i aktywne spędzanie czasu. Szkolę się, rozwijam i z ciekawością zgłębiam psychologiczne treści.