Szarość. Dużo szarości. Ciemne tła, trochę postaci, kilka linijek tekstu, bardzo dużo emocji i momentów zastanowienia. W takich okolicznościach spotykamy się z białym królikiem, bohaterem picturebooka Anny Höglund O tym można rozmawiać tylko z królikami. Jesteśmy świadkami swoistej spowiedzi młodego bohatera, który pokazuje czytelnikom, jak z jego perspektywy wygląda świat trzynastoletniej postaci, bez określonej płci czy specyficznych cech charakteru. Narrator prowadzi swoimi ścieżkami, wyjaśniając, jak to jest być kimś, kto nie pasuje.
Prawdopodobnie w każdym z nas pojawiła się chociaż jeden raz myśl, że to nie jest jego miejsce. Nie pasuje do otoczenia, do grupy rówieśniczej, do szkoły lub pracy, do rodziny, w której się urodził, może nawet do samego siebie? Trudności ze zrozumieniem świata i brak poczucia przynależności królik odczuwa na każdym swoim kroku i całym sobą. Nie bez powodu ma długie uszy, które chciał zatykać watą, by słyszeć mniej. Nie bez powodu nie potrafi odnaleźć się w tłumie dzieci na przyjęciu urodzinowym, daleko poza swoją bezpieczną strefą. Królik słyszy, widzi, czuje o wiele więcej, niż można to sobie wyobrazić – nie jest dla niego tajemnicą brak bliskości rodziców, bardzo szybko odkrywa potrzebę samotności, nie potrafi być autentyczny i zachowywać się w zgodzie z samym sobą, gdy przebywa w gronie rówieśników. „Nie bądź taki wrażliwy” mówi jego matka, a czytelnik przełyka głośno ślinę i myśli o tym, jak można być tak niesprawiedliwym wobec własnego dziecka. Ale rodzice nie wiedzą. Nie widzą wyjątkowości, widzą odmienność i nadwrażliwość. Brak możliwości porozumienia jest właściwie oczywisty – różnice gatunkowe między ludźmi i królikami są nie do przeskoczenia. Poczucie bezsensu rośnie i przytłacza.
Jest jednak nadzieja. O dziwo, w osobie dorosłej. Pojawia się drugi królik, mocno wyrośnięty, mniej do królika podobny, ale jednak posiadający jego nieodłączne atrybuty, czyli królicze uszy. To dziadek, który wie, który jest zbudowany z tej samej gliny. „Kiedy wychodziliśmy, zdarzyło się coś dziwnego. Trwało może ze trzy sekundy i można to łatwo podważyć twierdząc, że mi się wydawało albo że to było tylko odczucie. Ale ja wiem, że to coś znaczy. Gdy mój wzrok napotkał spojrzenie dziadka, zobaczyłem siebie. Albo dokładniej: byliśmy jednym i tym samym”. Światełko w tunelu i dająca ukojenie myśl: jednak nie jestem jedyny. Do pełnego zrozumienia tego faktu jest jednak daleka droga, może do samej dorosłości?
Każda kolejna strona tej niewielkiej objętościowo książki przynosi ogrom niepokojących odczuć z rodzaju: pamiętam, tak właśnie było, a może nadal tak jest? A może wciąż mam te uszy i nie pasuję do świata? Czy te słowa nie opisują czasami mojej córki, siostry, koleżanki: „Czuję się jak przebrany za kogoś innego. Kogoś, kto co prawda przypomina mnie, ale ja stoję obok”? Czy jestem w stanie wyłowić z tłumu królika i pomóc mu przetrwać?
Przedstawiony tu świat nastolatka pokazuje jego złożoność – trudno o lepszy materiał do zainicjowania rozmów o przynależności, inności, szukaniu i odnajdywaniu swojego miejsca, o byciu tu i teraz oraz o tym, że wśród dorosłych również można znaleźć sprzymierzeńców, i wcale nie muszą być nimi rodzice. Charakterystyczny styl ilustracji dopełnia całości – sprawia, że książka jest tak autentyczna, że miejscami aż bolesna. A już królik z okładki patrzy z takim smutkiem, że nie mam odwagi odłożyć książki na półkę. Zaglądam do niej, obracam ją w dłoniach, nie mogę sama określić, jak ważną strunę w mojej głowie pociągnęła.
Bo „są dni, kiedy w brzuch mam wbity widelec, który obraca się i nawija moje wnętrzności jak spaghetti. Obrót za obrotem”. Na szczęście jako dorośli wiemy, że takie dni mijają. Warto zobaczyć i usłyszeć bliskich nam nastolatków i pomóc im to zrozumieć z pomocą tego królika. Tym bardziej, że także w wielu z nas coś z królika zostało. Na szczęście.
Julia Musiał
Anna Höglund, O tym można rozmawiać tylko z królikami, Zakamarki, Poznań 2018