“Czarne liście” to też próba zmierzenia się z własną historią i dopisania do niej nowego, tchnącego nadzieją zakończenia. To również - paradoksalnie - opowieść o przechowywaniu historii i niepozwalaniu na zapomnienie tego, co dla nas niewygodne.
Ze zdumieniem odkrywam, że każda czytana ostatnio książka jest o mnie. Miejsc wspólnych, w których łączy się moje doświadczenie z tym opisanym w literaturze, przybywa.
Mam podążać za klientem, ale i prowadzić; rozjaśniać mrok w opowieści klienta, ale nie przysłonić jej swoimi własnymi opowieściami; mam wspierać, ale nie ubezwłasnowolniać; budować więź, ale nie uzależniać.
Przez 15 lat zespół sześciu psychiatrów i psychologów pracujących psychoanalitycznie zbierał się co 15 dni, by dyskutować o psychologicznych i kulturowych zagadnieniach pedofilii. Owocem pracy tej grupy jest książka, którą przyszło mi zrecenzować.
Życie jest pełne cierpienia i możemy spędzić je całe próbując to cierpienie od siebie odegnać. Próby zaklinania rzeczywistości (cierpienia) zdarzają się każdemu, pewnie czytającym tę recenzję również. Definitywnie zdarzają się one piszącej do Was te słowa.
A zatem stało się. Wybrałeś/aś psychoterapeutę, może korzystasz już jakiś czas z jego pomocy, możliwe nawet, że niebawem Twoja psychoterapia skończy się. Chcę Ci pogratulować, ale jednocześnie przestrzec przed nadmiernym samozadowoleniem.
Pierwsza sesja psychoterapii to najczęściej moment na rozmowę o tym, co chce się w toku psychoterapii zyskać. „Chcę mieć w końcu normalne małżeństwo“, „Marzę o spokoju“, „Nie chcę być taka pusta w środku“, „Chcę zrozumieć...“., „Przyszedłem tu, by się nauczyć rozmawiać z moim tatą/wyrażać swoje zdanie głośno/dbać o siebie, a nie tylko o innych“. „Chcę być bardziej asertywny/niezależny/pewny siebie...“.
Ludzie lubią napięcie. I chyba dlatego właśnie kochają kryminały. Jest tego pewnie wiele wytłumaczeń - jedno z nich, moje ulubione, to takie, że stres ma charakter uzależniający.
„Mały żółty i mały niebieski“ to historia, którą śledzi się z zapartym tchem. Nie tylko wtedy, gdy jest się dzieckiem. A to, że w warstwie słów dzieję się w niej niewiele, a graficznie mamy na kartach książki jedynie kolorowe, minimalistyczne wydzieranki – to tylko dodaje historii siły wyrazu.