Za nami majówka, przed nami wakacje. Wiele okazji do obcowania z przyrodą i eskapad poza betonowe blokowiska i sztucznie uformowany przez człowieka krajobraz w kierunku niczym nieskażonej natury.

Warto ten czas wykorzystać na prawdziwy, głęboki kontakt z przyrodą, bo – jak dowodzi badacz Richard Louv – nasze społeczeństwo masowo cierpi na zespół deficytu natury, czy niedostatek autentycznego kontaktu z naturą, którego potrzeba jest – według Louva – niejako zapisana w nasze DNA. Louv szeroko opisuje to zjawisko w swojej książce „Ostatnie dziecko lasu”.

Ekopsychologia

Terapeutyczny wpływ natury na nasz organizm ma wiele wymiarów. Kontakt z przyrodą pomaga w redukcji stresu – w wyraźny sposób obniżając zawartość kortyzolu w naszym organizmie. Niektóre badania wykazały nawet, że osoby mieszkające w pobliżu terenów zielonych rzadziej zmagają się z depresją i stanami lękowymi. Ponadto środowisko naturalne wzmacnia nasze procesy skupiania uwagi i uwalnia od information overload – przeładowania informacyjnego oraz przymusu nieustannego podłączenia do sieci (nazywanego syndromem FOMO – fear of missing out). Nasz mózg odpoczywa i ma szansę się zregenerować.

W konsekwencji dostrzeżenia zbawiennych właściwości natury powstał nawet specjalny nurt psychologiczny nazywany ekopsychologią. Za twórcę tego terminu uznaje się amerykańskiego profesora Theodore’a Roszaka. W jednej z ośmiu zasad ekopsychologii Roszak zwraca uwagę na to, że „ekopsychologia akcentuje konieczność leczenia alienacji między tzw. psychiką miejską, będącą wytworem współczesnej cywilizacji a środowiskiem naturalnym”.

Terapia wśród drzew

Louv dowodzi, że kontakt z dziką przyrodą, lasem, drzewami może pomóc w terapii dzieci cierpiących na ADHD. Co więcej – źródeł zaburzenia upatruje we współczesnym trendzie polegającym na oderwaniu dziecka od natury i wymuszeniu na nim ciągłego przebywania w sztucznym środowisku: „Jeśli zaburzenia deficytu natury – jako hipotetyczny stan chorobowy – dotyczą wszystkich dzieci (oraz dorosłych) niezależnie od tego, czy mają jakąś biologiczną skłonność do deficytu uwagi, to terapia naturalna na poziomie społecznym oraz jednostkowym przyczyni się do największej poprawy stanu zdrowia i jakości życia u największej liczby ludzi.[1]

Louv zaleca, by każda rodzina (a w szczególności ta, u której członka zdiagnozowano objawy ADHD) wypracowała sobie rytuał tzw. „zielonej godziny”, czyli codziennej dawki czasu poświęconego na swobodną zabawę na świeżym powietrzu. Zauważono bowiem, że dzięki regularnemu przebywaniu na łonie natury hiperaktywność dzieci z ADHD się zmniejsza, a umiejętność koncentracji uwagi rośnie. „Nasze mózgi są dostrojone do życia rolniczego i bliskiego naturze, do którego przywykliśmy przez ostatnie 5 tysięcy lat.” – z tego względu wszystkim dzieciom swobodna zabawa na świeżym powietrzu, odkrywanie fauny i flory jest niezbędne do prawidłowego rozwoju. Natura jest również dla dzieci źródłem ruchu, nauczycielką samodzielności i odpowiedzialności za inne stworzenia.

[1]    R. Louv, Ostatnie dziecko lasu, Warszawa 2014,  s. 140.