Ciało jest harfą twojej duszy.
Khalil Gibran

Funkcji w zasadzie żadnej części ciała nie można wyjaśnić w oderwaniu od pozostałych. Jej istnienie nabiera sensu dopiero w odniesieniu do całego człowieka.
Fragment książki

 

Jesteśmy trochę jak ślimaki, które swój dom niosą stale ze sobą. Naszym domem, skarbem, może być nasze ciało, ale pod warunkiem, że o nie zadbamy, zatroszczymy się, posłuchamy go lub choćby zauważymy, że jest. Kiedy ostatnio byłeś/byłaś na masażu? Kiedy użyłeś/użyłaś jakiegoś balsamu do skóry? Kiedy pospacerowałeś/pospacerowałaś? Kiedy wsłuchałeś/wsłuchałaś się w swój oddech? Każde ciało ma jakieś potrzeby, każde lubi być zaopiekowane, każde chce być w dobrej kondycji. Kiedy dzieje się inaczej wysyła sygnały do swojego mieszkańca – napięcia, bóle, choroby. Szepcze, żeby przypomnieć, że jest. A potem mówi coraz głośniej, bo skoro nikt nie zwrócił uwagi, że potrzebuje np. odpoczynku, zatrzymania, a może wręcz przeciwnie – ruchu, trzeba krzyczeć. I tak pojawia się uraz, migrena czy infekcja, dzięki którym ciało dostaje, co chciało. Dostaje sen, zwolnienie, czas na regenerację.

Czytając książkę „Gdyby nasze ciało potrafiło mówić” uderzyła mnie jedna myśl: „Jejuuu, jak ja mało wiem o tym, jak funkcjonuje moje ciało!!!”. A przecież w tym ciele przyjdzie mi spędzić całe moje życie. [Nie mówiąc już o tym, że przecież parę dobrych lat już się ze swoim ciałem znam]. Przypuszczam, że większość ludzi nie zastanawia się nad tym, jakie rzeczy dzieją się każdego dnia w ich ciałach, jakie skomplikowane operacje przeprowadza ich mózg, jak inteligentnie to wszystko ze sobą współgra. Okazuje się, że podłożem większości złośliwych chorób jest ignorancja, a ona z kolei bierze się w dużej mierze z całkowitego niezrozumienia dzielących nas różnic. Tymczasem, żeby zrozumieć siebie i innych, powinniśmy zacząć od poznania swoich ciał (cytat z książki).

Moim krokiem w stronę poznania ciała, a właściwie jego połączenia z psychiką i wzajemnych oddziaływań były studia na kierunku psychosomatyka i somatopsychologia. To co poniżej, to punkty, które jakoś szczególnie zapamiętałam. Tak sobie myślę, że warto posłać je dalej w świat.

Skóra. Skóra to największy i najbardziej dynamiczny narząd w naszym ciele. Ile swojej skóry czujesz? Tak naprawdę większość z nas nie czuje swojej skóry prawie wcale. Najłatwiej nam poczuć skórę pokrywającą twarz, ponieważ często jest ona stymulowana przez powiewy wiatru, codzienną pielęgnację kosmetykami. A co z resztą naszej skóry? Naprawdę ważna jest stymulacja, jaką jej zapewnimy. Skóra informuje nas o wielu rzeczach, wielu stanach. O zimnie, cieple, o chorobie, ale i o przyjemności – czy pamiętasz kiedy ostatni raz poczułeś/ poczułaś, gęsią skórkę przyjemności na swoim ciele? J Skóra pełni również funkcję związaną z tożsamością społeczną oraz jest fundamentem, na którym budujemy wizje siebie.

Oddech. Oddech to podstawowe i najważniejsze źródło energii życiowej, dlaczego więc tak bardzo niedocenione? W naszym społeczeństwie mówi się i braku świadomości oddechowej, o tym, że oddychamy tylko po to, żeby przeżyć, a nie żeby żyć.  Idąc na Lowenem, warunkiem zdrowia jest swobodny przepływ emocji w naszym ciele, a niepełne oddychanie może być sposobem na tłumienie emocji, takim zahamowaniem. To buduje podstawy do wielu chorób, ponieważ zostaje w nas coś, co nie jest w żaden sposób rozładowane. Trochę jak pancerz, który nie wypuszcza na zewnątrz, ale i nie wpuszcza do środka. Spłycamy oddech żeby nie czuć pewnych trudnych dla nas emocji, a oddech jest do odczuwania niezbędny! Pełne przeżywanie emocji ma szanse zadziać się tylko wtedy, gdy do naszych wewnętrznych kominków dopuścimy tlenu. Dodatkowo, oddychając głęboko (z wykorzystaniem przepony) możemy zafundować sobie masaż serca.

Ruch. Ruch to naturalna forma odreagowania dla naszego organizmu. I jak się okazuje to odreagowanie właśnie jest czymś koniecznym, byśmy mogli się zrelaksować. W innym wypadku będziemy niczym odbezpieczone granaty, które wybuchną przy pierwszej lepszej okazji. Dzisiejsze czasy nie służą ruchowi – często pracujemy na siedząco, odpoczywamy na siedząco, jeździmy autami, zamiast spacerować. Ale tak naprawdę, aby wprowadzić ruch w naszą codzienność wystarczy, gdy będziemy w czasie pracy czy domowych obowiązków serwować sobie małe dawki ćwiczeń. Może to być chociażby podnoszenie nóg na siedząco albo energiczne wstawanie i siadanie.

O tym po części przeczytacie też w książce dr Jamesa Hamblina, ale w niecodzienny sposób – trochę bardziej szczegółowy, bardziej subiektywny i ciut sarkastyczny. Pewnie nie będzie ona dla każdego. Pewnie też nie każdy przeczyta ją od deski do deski, bo w niektórych momentach może być to wyzwaniem. W książce odnajdziecie również wiele odpowiedzi na mniejsze i większe pytania [Czasem też na takie, które nigdy nie pojawiły się w waszych głowach]. Przeczytacie, jak zapobiec kurczeniu się szczęki, dlaczego niektórzy mają dołeczki w policzkach, czym jest arhinia, po co nam rzęsy, jak ludzki organizm chroni się przed nowotworem, co to jest swędzenie, czy istnieje substancja pobudzająca nasz układ odpornościowy, co ma wspólnego niedobór snu z upojeniem alkoholowym, jak zmienia się elastyczność mózgu, na czym polega „zdrowy śmiech”, jak funkcjonowanie jelit jest powiązane z emocjonalnymi i poznawczymi funkcjami mózgu, skąd pochodzi nazwa hipochondria… To wszystko z zabawnymi obrazkami, które zapadają czytelnikowi w pamięć.

Podczas zajęć prowadzonych przez Wojciecha Eichelbergera robiliśmy pewne ćwiczenie, którego końcową refleksję stanowiło przesłanie, żebyśmy traktowali swoje ciała przynajmniej tak dobrze, jak traktowalibyśmy psa, którego średnio lubimy. [Hm, tylko tyle?!] Po wspólnej dyskusji stwierdziliśmy, że takiego psa byśmy dobrze i systematycznie karmili, pozwalali mu na sen, kiedy by tego potrzebował, czasami byśmy go pogłaskali, pochwalili, wyprowadzalibyśmy go na spacery. No i pozwalali mu szczekać, nie poili alkoholem i nie kazali mu oddychać dymem. Może to wcale nie tylko tyle, tylko tyle jeśli odniesiemy te czynności i przyzwolenia do siebie samego…

Kończąc, chciałabym podkreślić, że naprawdę warto znaleźć w swoim życiu, od czasu do czasu, małą chwilkę na to, by zaopiekować się sobą, przeprosić swoje ciało za sytuacje, z których go nadużyliśmy, podziękować, że jest i nam służy. Miejcie się dobrze!

Karolina Piasecka

James Hamblin, „Gdyby nasze ciało potrafiło mówić. Podręcznik użytkownika”, wydawnictwo Marginesy