Psycholog musi czytać. I musi doświadczać. Wiedza bez doświadczenia jest tylko mapą, z którą wcale niełatwo nam się poruszać, gdy nie znamy terytorium. A terytorium to doświadczenie właśnie.

Dziś podzielę się z Wami lekturami tej jesieni, które pozwoliły mi na dorysowanie kilku punktów na mojej psychoterapeutycznej mapie i na odkrycie zupełnie nowych terytoriów. Oto one, książki przeczytane na przełomie września i października, dzięki którym pełniej i lepiej:

 

  • … rozumiem połączenie ciała i umysłu [Deepak Chopra, Rudolph E. Tanzi, “Supergeny”]

W przeciwieństwie do tego, co się powszechnie sądzi, nie istnieje coś takiego jak “gen choroby”.

cytat z książki

Nie nauczyli mnie tego na studiach psychologicznych. Fakt, że ukończyłam je 16 lat temu, czyli całkiem dawno, ale i tak patrzę na tę ówczesną lukę w edukacji ze zdumieniem. Jak to możliwe, że przez 5 lat studiów nikt nie powiedział mi, że to, co jem ma znaczenie dla mojego samopoczucia, a to czy się ruszam, czy nie może zaważyć na tym, czy uda mi się pokonać egzystencjalny kryzys. Sporo – i to muszę moim [jak by nie było!] wspaniałym nauczycielom psychologii oddać – mówiło się za to o dotyku. Więc o tym, jak dotyk rzeźbi nasz rozwój i wspiera zdrowienie,  przekonałam się stosunkowo wcześniej. Całą resztę wiedzy o tym, że ciało-umysł-duch to całość zdobyłam jednak – po studiach – sama. Książka “Supergeny” Deepaka Chopry i Rudolpha Tanziego  jest jedną ze zdobyczy w edukacji własnej w temacie postrzegania człowieka jako całości.

Każda komórka bacznie śledzi, co myślisz, mówisz i robisz – piszą autorzy “Supergenów”. Mamy – według autorów – na zdrowie naszego ciała i psychiki realny wpływ, a to, co zdeterminowane jest przez geny nie jest naszym dożywotnim wyrokiem. Według epigenetyków [naukowców badających nie nasze geny jako takie, ale sposoby ich ekspresji] mamy możliwość uniknięcia genetycznego “przeznaczenia”. Jak czytamy w “Supergenach” – DNA nie jest zablokowane jak konto w banku.

Wyjątkowo wartościowy był dla mnie w tej książce rozdział o mikrobiomie, bakteriach zasiedlających nasze ciało i ich wpływie na nasze samopoczucie fizyczne i psychiczne [również stany lękowe i autyzm]. Przeczytajcie go wszyscy, alergicy, osoby chorujące przewlekle, ci z Was, dla których konwencjonalna medycyna nie znalazła lekarstwa.

A oto kilka ciekawostek z książki Chopry i Tanziego:

  • świeży, nieprzetworzony sok pomarańczowy jest w stanie zrównoważyć negatywne skutki śniadania z McDonald’s [naprawdę?]
  • produkty, które zwalczają stany zapalne w organizmie to m.in. buraki, wiśnie, imbir i kurkuma, czosnek, tempeh
  • wielozadaniowość powoduje pogorszenie wydajności [niestety!]
  • wykonywanie nudnych czynności wywołuje stres [o zgrozo!]
  • codzienny masaż podgrzanym jasnym [to ważne, bo jest też wersja ciemna] olejkiem sezamowym pomaga w walce z bezsennością
  • nieszczęśliwi przyjaciele mogą negatywnie wpływać na nasz genom [brutalne]

I kilka najpiękniejszych rad od autorów “Supergenów”, które staram się wcielać w życie:

 

  • Wyznacz sobie wyższy cel, który będzie wykraczał poza Twoją osobę.
  • Poczuj, jak Twoje bycie dostosowuje się do naturalnych rytmów wszechświata. Uświadom sobie, że jesteś bezpieczny i otoczony opieką.
  • Pozwól, aby życie przynosiło Ci to, czego potrzebujesz.
  • Bądź hojny.

P.S. Powyższe pytania pokazują, że książka „Supergeny” wykracza poza diadę umysł-ciało, dołączając też do niej duchowość. (Jeśli temat połączenia ciała, umysłu i ducha jest Wam szczególnie bliski, polecam też swój artykuł).

Dr Deepak Chopra, dr Rudolph E. Tanzi [2016], Supergeny. Gliwice: Helion.

 

  • … rozumiem, jak duży wpływ na moją pracę ma moja własna praca nad sobą [Katarzyna Dujanowicz, Anna Chraniuk, Superwizja w coachingu]

Będę o tym mówić w nieskończoność: terapeuta musi się superwizować. Bez tego może – w najlepszym wypadku – utknąć w miejscu lub rozpłynąć się w zawodowej i osobistej pysze. Nie każdemu zawsze superwizja poprawi warsztat pracy, ale nikomu tego warsztatu nie zuboży. Więc nawet, gdy macie poczucie, że wiecie wiele, superwizujcie się. Tym bardziej się wtedy superwizujcie. Nie bądźcie wszystkowiedzącymi terapeutami.

Superwizja to nie tylko rozmowa o interwencjach psychoterapeutycznych czy sposobach rozwiązywania problemów naszych klientów. Superwizja to ćwiczenie się w zaufaniu [do superwizora i do siebie samego], w potędze stwierdzenia “nie wiem”, w bezsilności. To świetne ćwiczenie osobiste w budowaniu relacji. W zamianie ról. W pokorze.

Cieszą mnie zatem książki, które podkreślają wagę superwizji. Ta, którą niedawno przeczytałam, autorstwa Katarzyny Dujanowicz i Anny Chraniuk dotyczy co prawda coachingu, ale to nie przeszkodziło mi w tym, by wyciągnąć z niej całą gamę psychoterapeutycznych inspiracji. Dziękuję Wam, autorki, że zdecydowałyście się poświęcić swój czas na tak potrzebny, a nadal niszowy temat.

Pozwólcie, że podzielę się z Wami kilkoma ważnymi lekcjami z książki “Superwizja w coachingu”:

  • “Superwizja umożliwia wprowadzenie kogoś z powrotem do jego umysłu, aby pokazać, jak dobry może być” – ten cytat zawarty w książce, autorstwa Nancy Kline to dla mnie istota nie tylko superwizji, ale i każdego rodzaju pracy nad sobą. Również psychoterapii. Zakochałam się w tym stwierdzeniu i czynię z niego swoje zawodowe motto.
  • Superwizja to nie to samo, co mentoring czy koleżeńska interwizja. Istnieje też kilka rodzajów superwizji. W opisywanej książce znajdziecie kilka jej celnych typologii. Moja ulubiona to ta zgodna z metodyką CoachWise: jakościowa, rozwojowa i odświeżająca.
  • Odczucia z ciała są ważnym elementem doświadczenia terapeutycznego [coachingowego] i warto je uwzględniać w superwizji.
  • Dzięki superwizji możemy zachować równowagę między zbyt dużą pewnością siebie i przytłoczeniem [dziękuję szczególnie za to zdanie, tak właśnie doświadczam własnej superwizji, nie umiałam tego jednak do tej pory ubrać w słowa].

Książka “Superwizja w coachingu” przyda się coachom, trenerom, ale i wszystkim wykonującym tzw. zawody pomocowe. Jej dużym atutem jest też jej kompaktowość, spodoba się wszystkim, którzy chcieliby się rozwijać, ale nie mają za dużo czasu na lektury. A pozostały po lekturze nadmiar czasu lepiej przeznaczyć na superwizję właśnie.

Katarzyna Dujanowicz, Anna Chraniuk [2016], Superwizja w coachingu. Lublin: Słowa i Myśli. Książka do kupienia tutaj.

To nie koniec inspiracji tej jesieni. Zaglądajcie do nas częściej, stale coś wyjątkowego czytamy! :]