Uświadomiłem sobie, że nigdy, ani razu, nie użyłem słów „miłość” i „współczucie” w moich rozważaniach nad praktyką psychoterapeutyczną. Jest to ogromny brak, który chciałbym teraz naprawić, ponieważ wiem, że stałe doświadczam tych uczuć przy pracy, i robię wszystko, co w mojej mocy, żeby pomóc pacjentom w wyzwoleniu ich własnej miłości współczucia wobec innych.

Irvin Yalom, Stając się sobą (książka, którą czytałam równolegle z recenzowaną; co za koincydencja! :))

Możesz pójść do piekła i wrócić.

Rikke Kjelgaard, moja ACT-owa i FAP-owa superwizorka

***

You and your client are two people engaging in dance of connection (and hopefully healing) with a foundation that involves hundreds of thousands of years of human evolution.

You don’t dispense M&Ms or offer a client cash for therapeutic progress. You offer the only thing you have to offer in the moment: your natural responsivness as human being.

(…) building lasting relationships requires becoming resilient to failures, mistakes, and missteps.

The practice of therapy has many shortcomings and limitations, as do therapists.

Cytaty z recenzowanej książki
***

W każdej sekundzie sesji terapeutycznej wpływam na mojego klienta i w każdej sekundzie sesji on wpływa na mnie. Co więcej, wpływam na klientkę na długo zanim umówi się na pierwszą sesję ze mną (poprzez m.in. wyobrażenia o mnie, emocje, jakie wywołuje myśl o terapii) i wpływać będę jeszcze długie lata po ustaniu terapii (cóż, uczciwiej może byłoby napisać, że pozostaniemy – i ja i nasza terapeutyczna relacja – pewnym, czasem wyrazistszym, czasem bledszym kontekstem dla jej zachowań do końca jej życia). Analogicznie – wpływ mojego klienta na mnie nie ustanie wraz z naszym ostatnim spotkaniem. Jego imię, sposób picia herbaty, odpowiedzi na najintymniejsze pytania, wyzwania, przed jakimi mnie postawił, błędy i niezręczności poczynione przeze mnie, najjaśniejsze momenty naszych spotkań i jego – relacjonowanego mi – życia będą towarzyszyć mi w mojej drodze zawodowej (i nie tylko) już zawsze. Jesteśmy przecież sumą naszych relacji* i prawidłowość ta szczególnie tyczy się relacji terapeutycznej (i działa w obie strony).

Każda relacja ma potencjał obudzenia w nas najlepszej wersji nas samych. Równocześnie każda z nich może prowadzić nas ku wewnętrznemu pomieszaniu, zagubieniu i rozpaczy. Relacje to bowiem miecz obosieczny. I o tym właśnie traktuje książka „Functional Analytic Psychotherapy Made Simple”, moja najważniejsza książka 2019 r.

Functional Analytic Psychotherapy (w skrócie FAP, po polsku „terapia oparta na analizie funkcji”, jedna z tzw. terapii trzeciej fali) zakłada, że u podłoża wielu problemów psychicznych leżą trudności w naszym funkcjonowaniu interpersonalnym. I odwrotnie – występowanie trudności psychicznych wpływa też negatywnie na nasze kontakty z innymi, pogłębiając tym samym nasze cierpienie. Według twórców terapii FAP nie ma zatem podejścia tepeutyczngo, które nie zyskałoby na włączeniu w swoje interwencje optyki FAP-owej, skupionej na jakości relacji interpersonalnych i tym, jak na jej poprawę możemy wpływać w gabinecie terapeutycznym.

Czego zatem nauczyłam się z książki  „Functional Analytic Psychotherapy Made Simple” (którą to przeczytałabym bez wahania jeszcze raz, a nawet kilkakrotnie, tak niezwykła była to lektura)?

  • Relacje to coś, co „robimy”, a nie coś, co po prostu mamy (lub tylko coś, co nam się przydarza). Część z nas jest w materii relacyjności wirtuozami (ma piękne, pełne, wartościowe związki), spora jednak część ludzkości nauczyła się w swoich rodzinach (szkołach, pracach etc.) tego, jak „robi się” złą relację. Interakcje terapeutyczne to na szczęście (według terapeutów FAP) okazja do przyjrzenia się sposobom „robienia” relacji (przez klienta, ale oczywiście i przez terapeutę) i poeksperymentowania z bardziej konstruktywnymi „przepisami” na związki międzyludzkie.
  • Mamy jako ludzie wbudowany ewolucyjnie „detektor” nieautentycznych relacji (według psychologii ewolucyjnej tylko dzięki dobrym relacjom z innymi udało nam się przetrwać jako gatunek; homo sapiens pozbawiony był/jest przecież dużych kłów, wystarczająco szybko biegających nóg czy umiejętności latania, które zapewniłyby mu fizyczną przewagę nad drapieżnikami). Zadaniem terapeuty (nie tylko FAP-owego) jest zatem reagowanie na klienta w sposób pełen troski, dostrojenia i pozbawiony oceny. Ćwiczenie się w autentyczności (i odważanie się na nią! tu kłania się Brene’ Brown-owe pojęcie vulnerability) jest terapeutycznym wyzwaniem nr 1 (dla obu stron – klienta i terapeuty). Istotę FAP-owej autentycznej relacji terapeutycznej obrazuje skrót ACL, czyli Awareness (świadomość), Courage (odwaga, czyli działanie pomimo lęku i niewygody) i Love (miłość, opisywana jako responsywność na klienta i stwarzanie mu warunków do zaistnienia odwagi; nota bene czy znacie piękniejszą operacjonalizację słowa „miłość”?).
  • Dla skuteczności psychoterapii nie wystarczy jednak tylko współczucie. Zawsze uśmiechnięty, przytakujący terapeuta (czyli nieróżnicujący swoich reakcji w zależności od tego, czy klient eksponuje właśnie służące mu lub szkodliwe dla niego zachowanie) może w terapii wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Musimy zatem jako terapeuci obserwować, co wzmacniamy w zachowaniu klientów i czy nie reprezentujemy naszymi terapeutycznymi reakcjami (werbalnymi i niewerbalnymi) chaosu (pamiętacie, jak cytowałam Wam tutaj słowa Carmen Luciano, że mamy być inżynierami zachowania, a nie tylko jego technikami). Innymi słowy – trudno o bycie dobrym terapeutą, jeśli nie posiadamy choć bazalnej wiedzy behawioralnej. A przy okazji :), czy wiecie, że Carl Rogers – wbrew temu, co się powszechnie o nim pisze – wcale nie okazywał ciepła klientom niezależnie od tego, co mówili i prezentowali, wzmacniał on – ciepłem i akceptacją – tylko konstruktywne reakcje klienta (uwielbiam cytowane w książce badania na ten temat).
  • Messiness of the process (czyli „skomplikowanie/złożoność  procesu psychoterapii”, mój ulubiony termin z całej książki!) wymaga od terapeuty stałej responsywności na klienta, improwizacji i ciągłego podchodzenia do terapii na nowo (z aktualizowanymi na bieżąco obserwacjami nt. zachowania klienta/terapeuty i ich funkcji). Terapia nie jest przecież procesem linearnym. Nie jest też procesem prostym. Gdyby bowiem ktokolwiek dysponował sposobem na łatwe pozbycie się problemów psychicznych, nasz zawód nie miałby racji bytu. Zadaniem terapeuty nie jest zatem bycie wszystkowiedzącym ekspertem, ma on podążać za procesem terapii, korygować go, przyznawać się do błędu i budować (i stale odbudowywać) relację z klientem.
  • Ludzie, którzy cierpią (może lepiej byłoby napisać po prostu „wszyscy ludzie czasami”) widzą swoje problematyczne zachowania (np. reakcje lękowe, nieśmiałość, jąkanie itp.) poza ich kontekstem, a siebie samych jako „uszkodzonych”, „leniwych”, „głupich”, „samych sobie winnych”. Jednym z najpiękniejszych dla mnie odkryć z książki „FAP made simple” jest to, że miłość (również miłość do samego siebie) pozwala nam zobaczyć na nowo kontekst naszego zachowania (czyli dostrzegać jego przeróżne uwarunkowania). Często jednak, by doświadczyć miłości i współczucia wobec samych siebie, potrzebujemy najpierw zobaczyć ją w drugiej osobie (np. w terapeucie). Nie wiem, czy spotkałam się z piękniejszym wyjaśnieniem roli terapeuty niż ta właśnie: przywracanie perspektywy miłości wobec siebie samego.

May we be there for each other. to ostatnie zdanie książki „FAP made simple”. „Abyśmy byli (obecni) dla siebie nawzajem”. Z tymi słowami odsyłam Was do tej przepięknej książki, ucieleśniającej humanistyczne i naukowe podejście do terapii, mając nadzieję, że niebawem przetłumaczona zostanie na język polski.

Sabina Sadecka

O innych zrecenzowanych przeze mnie książkach z serii „… made simple” przeczytacie tu:

Ważna informacja: Jeśli zainteresowała Was tematyka terapii kontekstualnych, to już teraz zapraszam Was na światową konferencję terapii kontekstualno-behawioralnych, ACBS World Conference, która odbędzie się 22-27 czerwca 2021, w Poznaniu (!). Więcej informacji o konferencji znajdziecie niebawem na tej stronie.

Holman G., Kanter J., Tsai M., Kohlenberg R. (2017), Functional Analytic Psychotherapy Made Simple. New Harbinger Publications.

*Niezmiennie uwielbiam ten cytat z nigdy nietracącej aktualności książki „Mosty zamiast murów”.