Przypomniała mi się ostatnio scena z dzieciństwa. Grupka dzieci, biegiem rozpraszająca się w różnych kierunkach. Mała ja, w rozgorączkowaniu miotająca się to tu, to tam. Z szybko bijącym sercem, byle zdążyć, byle znaleźć najlepszą kryjówkę. Sprawdzała różne, żadna nie wydawała się satysfakcjonująca. Z uwagi na przymus zdecydowała się w końcu, choć bez ostatecznego przekonania. Potem czekanie… i czekanie… w ciemności, samotności. Stopniowo serce uspokajało się, z wcześniejszej ekscytacji pozostawało coraz mniej. Wraz z kolejnymi oddechami ulatywała energia, wraz z kolejnymi minutami mała ja zbliżała się już raczej do przeciwnego bieguna pobudzenia. Ogarniało ją znużenie i zniechęcenie zabarwione irytacją. “Gdzie oni są?” “Co tak długo?” “Nie umieją szukać!” Z czasem jednak i energia irytacji uległa rozkładowi w ciemnej kryjówce. Zastąpił ją lęk, smutek i pełne żalu poczucie beznadziei. jednoznacznie wywiedzione z myśli “Dlaczego nikt mnie jeszcze nie znalazł?”…

“Zapomnieli o mnie!” “Nie zależało im wystarczająco, by mnie dalej szukać!”

W ukryciu
Znasz te myśli? Te uczucia? Ten ból, który im towarzyszy? W naszych nastoletnich i dorosłych życiach nadal bawimy się w chowanego, ale nie jest to już niestety dobrą zabawą.

Zazwyczaj dlatego, że druga osoba nie wie, że ma nas znaleźć, a nasze życie wcale nie zamierza nas szukać.

Czekając w ukryciu oddajesz odpowiedzialność, co może wywoływać frustrację i złość, i sprawczość, co może prowadzić do lęku, wstydu i bezsilności. Obwiniasz w myślach innych za to, czego nie robią albo robią nie tak i myślisz o sobie jako niewystarczającym/cej. Im dłużej to trwa, tym mniej czujesz, że coś “może się zmienić”, a co dopiero, że Ty możesz coś zmienić.

Bardzo często taka osoba jest świadoma swych pragnień i nawet swojej energii. Co więc się dzieje? Cóż robi ona w owym cennym momencie, gdy posiada energię? Często traci energię na coś innego – włącza telewizor, idzie do kina albo angażuje się w gadaninę typu “jak byłoby, jak powinno być”. Rozprasza gromadzącą się energię z obawy przed niepowodzeniem lub śmiesznością labo zawodem czy dezaprobatą innych. Jest również prawdą, że często taka osoba nie dostrzega możliwości zgromadzenia energii potrzebnej do zrobienia tego, co chce lub uważa za właściwe” (J. Zinker).

Bezpieczeństwo, troska i odwaga
To zrozumiałe, nikt z nas nie chce, żeby bolało. Boimy się bólu. Pech chciał, że tam, gdzie nam zależy, boli najbardziej. Unikając tego cierpienia, pozbawiamy się niestety też szansy na głęboko przeżywaną radość i poczucie spełnienia. Czujemy powierzchownie. Jesteśmy obok naszego życia, zamiast w.

To, czegośmy się bali, przyszło,
Lecz mniej przerażające –
Lęk trwał tak długo, że się zdało niemal logicznym końcem –

Przed każdą Grozą – jest Prób seria,
Przed Rozpaczą – Przymiarka-

Ciężej jest wiedzieć, że coś Czeka
Nas – niż że nami Targa
(…)”

Emily Dickinson

Możemy mieć przeróżne kryjówki. To nasze zbroje, nasze maski, nasze ekscytacje i znieczulacze. Szum i gwar, ciepło i miękkość. Niektóre z nich są dla nas bardziej szkodliwe, inne mogłyby być pomocne, ale nadużywane stają się więzieniem.

Może się nim stać nawet nasze bezpieczne miejsce, jeżeli postawimy wokół niego kraty. Często medytacja “bezpiecznego miejsca” kończy się słowami “Teraz opuść to miejsce i pamiętaj, że zawsze możesz do niego wrócić”. To jego funkcja: dostępność, możliwość powrotu, a nie tkwienia w nim i kurczowego trzymania. A kiedy trzymamy kurczowo, też w końcu zaczyna nas to boleć.

Dobrze obrazuje to terapeutka ACT, Aisling Leonard-Curtin. Mówi o sferze komfortu, w której jest nam ciepło i dobrze, ale nie mieści ona w sobie całego świata, ani tego wszystkiego, co jest w nim wartego zachodu. Potrzebujemy sięgnąć poza sferę komfortu. Czasem jednak kiedy już to robimy to, jak to ludzie, nasze umysły mają tendencję do polaryzacji w imię porządku. Robimy więc skok na głęboką wodę, daleko od strefy naszego komfortu, nadwyrężając się przy tym i tym samym krzywdząc. Warto więc wyodrębnić trzecią sferę, troski o siebie, która jest krokiem naprzód, ale nie za dużym, tak, by móc się rozeznać w nowym, zaaklimatyzować, uczyć nowego i potem robić kolejny krok. Jest w tym balans między poczuciem bezpieczeństwa a odwagą.

Twórcze “teraz”
Czekając w ukryciu nie ma Cię. Jesteś w przyszłości, w myśli “kiedy wreszcie będzie potem” i wyobrażeniu, jakie ono będzie. Twoje życie Cię omija. Może nawet czujesz jego delikatne muśnięcie i tym bardziej tęsknisz. Joseph Zinker pisze o “ożywionym momencie”. Jak myślisz, co go ożywia? Bardzo we mnie rezonuje ten epitet, kiedy myślę o tym, że to ja mogę pozostawić ten właśnie moment bez życia, ale mogę też tchnąć w niego życie. Ja go tworzę, niczym artysta, który decyduje, jakim kolorem wypełnić płótno albo poeta, jaką treścią wypełnić wiersz. Tak jak cierpienie, twórczość jest wpisana w ludzką kondycję, tylko zdaje się, że temu drugiemu rzadziej się przyglądamy. Twórczość to także eksploracja poza naszą kryjówką, popychane ciekawością poszukiwanie inspiracji. Poszerzanie pola widzenia, słyszenia, doświadczania.

E. E. Cummings powiedział, że nie tylko nie jesteśmy tu i teraz, ale też nie jesteśmy sobą. Każdy z nas doświadcza teraźniejszości na swój wyjątkowy sposób i tylko w doświadczeniu możemy w ten sposób spotkać siebie. Nie w regułach tego jak powinienem/powinnam, porównaniach “jak inni”, fantazjach “jak by było najlepiej”. Spotykając się w ten sposób z samym sobą możesz nawiązać kontakt z tą drogocenną energią jaka się w Tobie gromadzi, kiedy potrzebujesz, kiedy pragniesz, kiedy coś jest dla Ciebie ważne i chcesz wypełnić tym swoje życie. Wypełniaj, nie czekaj aż się wypełni. Tego Ci życzę.

Elwira Wawrzyniak