Żadna reakcja psychiczna – i żadna strategia postępowania z reakcją psychiczną – nie jest zawsze adaptacyjna lub zawsze nieadaptacyjna. Celem współczesnej CBT nie jest eliminowanie czy tłumienie uczuć, myśli, doznań, wspomnień, lecz pobudzanie bardziej pozytywnych trajektorii życiowych.
fragment książki

To nie była łatwa lektura. Trochę się tego spodziewałam. Po pierwsze dlatego, że nie jestem terapeutką poznawczo-behawioralną i choć sporo o tym sposobie pracy wiem i stosuję tę wiedzę w psychoterapeutycznej praktyce, to byłam przygotowana na wiele nowych dla mnie treści. A po drugie: bo ta książka jest jak wiele książek w jednej ze względu na trzy odrębne części i zawarte w nich rozdziały – każdy napisany przez innych autorów. Miałam więc przeczucie, że lektura tej książki będzie lekcją mieszczenia sprzeczności i różnorodności. I tak też było.

Ale były i takie treści, które okazały się całkiem znajome albo przynajmniej na tyle bliskie, że możliwe do włączenia do pracy terapeutycznej od zaraz (mimo że patrzę na terapię przez okulary modalności systemowej). Dlatego uważam, że nie jest to książka wyłącznie dla terapeutów poznawczo-behawioralnych. Jest tak bogata i różnorodna, że terapeuci wielu nurtów znajdą coś dla siebie, czy to z obszaru teoretycznej refleksji, czy z obszaru praktyki.

„Psychoterapia poznawczo-behawioralna oparta na procesach” jest jedną z tych książek, które wprowadzają mnóstwo zamieszania w głowie i sercu. Nie jest to (wyłącznie) przyjemna lektura do poduszki, którą można „połknąć” w kilka wieczorów. Przeczytanie jej zajęło mi kilka miesięcy. Każdy rozdział wymagał czasu do namysłu, a niektóre skłaniały do szukania dalej i doczytywania w innych źródłach. Ta książka wywołała we mnie wiele, czasem skrajnych, odczuć i emocji: doświadczałam zachwytu (gdy czytałam o „zdyscyplinowanej improwizacji” podczas prowadzenia terapii), zdumienia (gdy czytałam, że relacja terapeutyczna nie ma znaczenia), ulgi (gdy okazywało się jednak, że „empatia klinicysty ma większą moc predykcyjną co do rezultatu terapii niż aktywne efekty terapii behawioralnej”), zmęczenia i zawodu (po lekturze rozdziału o neuronauce), czułam się też zainspirowana i pobudzona do działania (gdy czytałam o relaksacji i wywiadzie motywującym), doświadczałam pełnego zrozumienia i czułam się jak w domu (gdy czytałam o ewolucji w kontekście psychoterapii), czułam się zaproszona do refleksji (gdy czytałam o różnych filozoficznych założeniach będących podstawą procesu pomagania), wsparta (w kontekście praktycznych wskazówek do pracy z osobami w kryzysie suicydalnym), zaciekawiona i własnym zaciekawieniem zaskoczona (nie sądziłam, że rozdział o pracy z przekonaniami okaże się tak interesujący) i wiele, wiele więcej.

I, chcę to wyraźnie zaznaczyć, traktuję to jako zaletę tej książki. To wspaniale, że można z zawartymi w niej treściami dyskutować, zgadzać się i nie zgadzać, przemyśliwać znów i znów, konfrontować je z tym, co się wiedziało wcześniej. Takie czytanie jest kosztowne (poznawczo i emocjonalnie), ale dzięki temu żywe, rozwijające i warte wysiłku.

Co ważnego biorę z lektury?

*„Żadna reakcja psychiczna – i żadna strategia postępowania z reakcją psychiczną – nie jest zawsze adaptacyjna lub zawsze nieadaptacyjna”. Uwielbiam to zdanie (mógłby je wypowiedzieć i terapeuta systemowy, i Stephen Porges, więc gdy tylko je przeczytałam, moje serce od razu zabiło mocniej). To stwierdzenie stanowi esencję podejścia kontekstualnego, a jest przeciwieństwem „prawd absolutnych”. Zakłada, że powinniśmy mieć namysł nad rozwiązaniami wybieranymi przez klientów, szanować te, które klienci wybierali i wybierają i nadawać tym rozwiązaniom sens w kontekście, zamiast oceniać je jako „zaburzone”. Dobrze jest to czytać w książce z terapią poznawczo-behawioralną w tytule.

*Jeśli nie da się jednoznacznie ocenić zachowań jako „zaburzonych” lub „zdrowych”, lecz trzeba je oglądać w kontekście, to czy bazowanie na diagnozie nozologicznej może być wystarczające? Nie, kategorie diagnostyczne są zbyt wąskie, by pomieścić złożoność człowieka i by w oparciu o nie odpowiednio zaplanować proces pomagania. Potrzeba raczej przyglądać się procesom, które należy usprawniać, by pomagać ludziom żyć dobre życia. Te procesy to na przykład: regulacja emocji, kontrola impulsów, elastyczność poznawcza, samoświadomość, motywacja czy kontrola uwagi. W tak rozumianej terapii nie skupiamy się jedynie na redukcji np. objawów depresji, lecz pomagamy klientom regulować afekt negatywny, rozwijać elastyczność poznawczą czy wzmacniać motywację.

*Jeśli diagnoza nozologiczna to za mało, to co z dopasowanymi do diagnoz protokołami (czyli strategiami postępowania terapeutycznego)? Również i one nie są wystarczające. Bardzo spodobało mi się określenie „zdyscyplinowana improwizacja”. Oznacza ono takie prowadzenie terapii, które uwzględnia diagnozę nozologiczną i protokół, ale na tyle, by nie strać z oczu klienta, jego historii, percepcji i sposobów konstruowania opowieści o rzeczywistości i to do nich dopasowywać terapeutyczne działania.

* Z lektury biorę zaproszenie do refleksji nad filozoficznymi założeniami tkwiącymi u podstaw wybieranych przez terapeutów (przeze mnie) sposobów pracy. To z nich wynika, dlaczego w gabinecie działamy tak, a nie inaczej.

* Jestem wdzięczna za rozdział o ewolucji. Intuicyjnie wybieram w psychologii to, co jest osadzone w biologii i zgodne z zasadami ewolucji. Z dużą ulgą czytałam o tym, że aktualne problemowe zachowania są sposobami radzenia sobie, które powstały w przeszłości i w przeszłości były użyteczne. To bardzo bliskie systemowemu punktowi widzenia. To też bliskie temu, co mówi najnowsza wiedza na temat terapii traumy. Takie podejście pozwala widzieć klienta jako starającego się najlepiej, jak może (to akurat Brene Brown), a nie zepsutego czy zaburzonego. Psychoterapia w takiej sytuacji staje się procesem udrażniania nowych sposobów adaptacji, adekwatnych do bieżącego kontekstu. Zdecydowanie wolę myśleć o terapii jako o procesie, który ma służyć klientowi do „pobudzania bardziej pozytywnych trajektorii życiowych”, „integracji osobowości” i „ustanawiania pokoju na poziomie psychologicznej całości” niż jako o „leczeniu” czy „eliminowaniu zaburzeń”.

* Dzięki tej książce przypomniałam sobie o wywiadzie motywującym. Wywiad motywujący zaprasza do uszanowania klienta i jego powodów do zmiany i nie-zmiany oraz do budowania interwencji w oparciu o to, na jakim etapie klient aktualnie jest (prekontempalcji, kontemplacji, przygotowania, działania, podtrzymania czy nawrotu). A te założenia bardzo współbrzmią z tym, jak (systemowo) myślę o autonomii i potrzebach klienta w trakcie terapii oraz o dopasowywaniu terapeutycznych działań do tych potrzeb. Dawno temu napisałam o tym tekst.

* Kiedy w terapii rozmawiam z klientami o oczekiwaniach, niejednokrotnie słyszę, że czegoś ma być mniej: lęku, złości, smutku, objadania się, rozmyślania, izolowania itd. I choć dobrze to oczekiwanie rozumiem, to jest z nim pewien kłopot: samo „usunięcie” jest niemożliwe, jeśli nie pojawi się coś nowego, coś w zamian. Dlatego z lektury biorę to ważne zdanie (które jest tak ważne, że najchętniej bym je oprawiła i ustawiła w widocznym miejscu): ”Psychoterapia polega więc zawsze na budowaniu, a nie usuwaniu”.

* Kolejne zdanie do ramki i do wcielenia w życie: „Współczucie dla samego siebie oraz życzliwość wobec siebie nie są uczuciami – są to działania”.

* I kolejne: „Gotowość jest wyborem (…). Jest to rodzaj kredytu zaufania – skok w przyszłość z otwartością, ale bez pewności, co się tak naprawdę zdarzy”.

* I ostatnia rzecz (choć kolejność nie ma tu związku z wagą i powagą sprawy): bardzo ważny był dla mnie rozdział o postępowaniu w kontekście kryzysu suicydalnego. Jeśli miałbyś/miałabyś przeczytać tylko jeden rozdział z tej książki, to sugerowałabym Ci właśnie ten, jako najważniejszy dla praktyki. Na studiach nie usłyszałam ani słowa o pomocy ludziom doświadczającym myśli samobójczych. Ten rozdział to taka wiedza w pigułce; mógłby być gotowcem dla nauczycieli akademickich do poprowadzenia zajęć na ten temat (ufam, że ktoś z tego skorzysta). Obowiązkowo zerknij, jeśli pracujesz pomocowo z drugim człowiekiem.

Z książki biorę oczywiście o wiele, wiele więcej, zarówno teoretycznych treści, jak i praktycznych inspiracji do pracy terapeutycznej (po całej książce rozsianych jest mnóstwo ćwiczeń i interwencji terapeutycznych). Jestem pewna, że i Ty weźmiesz wiele dla siebie.

Dobrej lektury!

Katarzyna Rawska

Steven C. Hayes, Stefan G. Hofmann, Terapia poznawczo-behawioralna oparta na procesach. Wiedza i kluczowe kompetencje, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, przekład Anna Sawicka-Chrapkowicz, Agnieszka Pałynyczko-Ćwiklińska, Sylwia Pikiel