Naprawdę? Czy można zrobić coś tak doskonałego zupełnie przypadkiem?
fragment książki

Inka chciałaby być jak jej starszy brat. Marzy o tym, by tak samo pięknie rysować. Ale kiedy jest się o trzy lata młodszym to trudne zadanie. I kiedy nie ma się pomysłu, co narysować. I kiedy wszyscy i wszystko sprzysięgło się przeciwko niej. I kiedy ma się poczucie, że nic nie wychodzi.

Z jednej strony książka pokazuje cały wachlarz emocji, które pojawiają się w relacji z rodzeństwem. Rywalizacja, złość, duma z brata lub siostry, zazdrość, pragnienie bycia zauważonym i docenionym. Często zresztą to pragnienie bywa silniejsze w stosunku do rodzeństwa niż do rodziców. Starszy brat lub siostra bywa większym autorytetem niż mama i tata.

Z drugiej strony, książka Thydell wzbudza we mnie refleksje na temat poczucia własnej wartości, które buduje się od samego początku naszego życia. Dzieje się to, w głównej mierze, poprzez interakcję ze światem. Najpierw, w pierwszych miesiącach życia, poprzez bycie zauważonym emocjonalnie przez swoje otoczenie. Niemowlę dzięki środowisku, które odpowiada na jego potrzeby, uczy się, że te są ważne, że ono jest ważne. Nieco później, ważnymi drogowskazami w zdobywaniu adekwatnego poczucia własnej wartości są reakcje bliskich na to co dziecko robi, wytwarza, jak się dziecko zachowuje. Często, kiedy rozmawiam z rodzicami o samoocenie ich dzieci, słyszę, że przecież oni za wszystko je chwalą. Wyrażanie swojego zachwytu i zadowolenia jest niezmiernie ważne, natomiast nie do końca jest to recepta na sukces. Dzieci są mądre. Wiedzą kiedy nasze pochwały są na wyrost. Czasami lepiej jest powiedzieć „Widzę, że dzisiaj się spieszyłeś rysując ten obrazek” jeśli wiemy, że dziecko potrafi narysować coś bardziej dokładnie. Jeśli dziecko słyszy same pochwały to po pierwsze, nie będzie sobie umiało poradzić, jeśli coś mu nie wyjdzie, a po drugie, jego poczucie własnej wartości nie będzie miało realnego przełożenia.

Jakie jest więc nasze, dorosłych, zadanie. Chwalić za to, co dobre, a nie na wyrost. Nie porównywać dzieci z innymi dziećmi, tylko z nimi samymi z wczoraj. Mówić raczej „Możesz być z siebie dumny” zamiast „Jestem z ciebie dumny”. Kiedy coś nie wychodzi mówić: „Widzę, że jest ci przykro, że nie wyszło. Spróbuj jeszcze raz”. Znajdźmy taką przestrzeń, takie umiejętności, których my możemy się od naszych dzieci uczyć, w których one są od nas lepsze. Bo kto szybciej nauczy się jeździć na nartach, kto szybciej przeczołga się przez tunel, kto będzie lepszy z angielskiego, kto lepiej zna się na dinozaurach, robotach, zwierzętach?

I jeszcze jedna rzecz. Czasami spotykam się z opinią, że poczucie własnej wartości powinno być wysokie. Otóż nie do końca. Powinno być adekwatne. Odpowiadające rzeczywistości. Mamy być dumni ze swoich mocnych stron i świadomi słabych, a nie udawać, że potrafimy wszystko i we wszystkim jesteśmy ekspertami. To niebezpieczna pułapka.

Justyna Śliwińska


Johanna Thydell „Okropny rysunek”, Zakamarki