Książka „Córka Stalina” Rosemary Sullivan, to obszerna biografia Swietłany Alliłujewej – córki Józefa Stalina. Jest ona wymarzoną pozycją dla czytelników lubujących się w biografiach, pozycjach historycznych albo, tak jak ja – śledzących opisy skomplikowanych relacji międzyludzkich.  Relacja z ojcem, który był potężnym przywódcą ZSRR, dyktatorem z krwią tysięcy ludzi na swoich rękach i człowiekiem pozbawionym korpusu moralnego nie może być relacją zwyczajną.

W ujęciu psychoanalitycznym, czyli w klasycznej teorii Zygmunta Freuda (której osobiście jestem zawziętą uczennicą i praktykiem) relacja ojciec-dziecko odgrywa ogromną rolę w kształtowaniu się superego, czyli potocznie mówiąc – sumienia, cenzora moralnego, który pokazuje nam nasze normy, zasady społeczne i wartości. Proces ten powstaje poprzez identyfikację z ojcem (autorytetem) około 5-6 roku życia.

Swietłana żyła w otoczeniu kremlowskich pałaców. Swoje dzieciństwo wspomina jako beztroskie, radosne. Była kochaną córeczką tatusia, który dbał o jej dobre wychowanie i wykształcenie. Dbał też o to, by córka nie była świadoma otaczającego ją życia w Związku Radzieckim, objętego cenzurą i propagandą. Gdy Swietłana miała sześć lat jej matka, na skutek życia z dyktatorem, popełniła samobójstwo. Dziewczynka nie zapamiętała nawet obrazu twarzy matki, przez której śmierć została skazana na bycie wychowywaną przez ojca i niańki.

Z biegiem czasu, kiedy Swietłana zaczęła dorastać i coraz więcej rozumieć docierało do niej, w jak okrutnym świecie żyje, dostrzegła, kim naprawdę jest jej ojciec i jak powinno wyglądać jej życie, by mogła wpasowywać się w schematy otaczającego ją totalitarnego systemu. Jej ukochany trafił do gułagu, a ci, których kochała najbardziej, znikali w dziwnych i niewyjaśnionych okolicznościach. Swietłana nieustannie wplątywała się w kolejne związki i krótkotrwałe romanse, nieustannie poszukując tej wymarzonej i wyidealizowanej miłości. W końcu, córka Stalina, ucieczką  do Ameryki chciała zapewnić sobie nowe życie z dala od dyktatury ojca. Ta decyzja oznaczała jednak porzucenie dawnego życia, pozostawienie dzieci i rodziny. Mimo to, cień ojca towarzyszył jej zawsze.

Rosemary Sullivan stworzyła wielowymiarowy portret córki Stalina, oddając wszelkie detale, odkrywając różne tajemnice, ujmując najróżniejsze barwy i odcienie życia Swietłany Alliłujewej. Czytając książkę odczuwałam strach, niepewność, odczuwałam wysiłki związane z dążeniem bohaterki do odzyskania poczucia bezpieczeństwa.

Książka pokazuje obraz największego zbrodniarza XX wieku, widzianego oczami córki.

Swietłana zawsze była postrzegana jako córka swojego ojca, nie miała prawa być kimś innym, jej życie od początku miało mieć jeden wyraźny zarys. Kobieta przez całe swoje życie toczyła walkę z najbliższą dla siebie osobą i jednocześnie z największym wrogiem – ojcem. Książkę najlepiej określa jeden wymowny cytat: „Jesteś córką Stalina. Jesteś więc martwa za życia. Twoje życie dobiegło już końca. Nie żyjesz własnym życiem ani żadnym innym. Istniejesz tylko jako dodatek do pewnego nazwiska”. Od nas zależy, czy my również Swietłanę Alliłujewej będziemy postrzegać przez pryzmat Stalina, czy spróbujemy, czytając książkę, spojrzeć na nią inaczej. Być może oddamy jej życie?

 Magdalena Kieraga

Być może zainteresują Was nasze pozostałe recenzje biografii.

Tu znajdziecie recenzję książki o Halinie Poświatowskiej.

Pod tym linkiem czeka na Was recenzja biografii Andre’ego Sterna.

O książce o Ewie Demarczyk napisał dla Was Maciej Gendek.   O autoreportażu Roberta Rienta traktuje tekst pióra Agnieszki Kalugi.

I recenzja wstrząsającej autobiografii „Kato-tata”.

I na koniec wyjątkowa pozycja biograficzna o duetach, przeczytacie o niej w tym tekście.