To, co wprowadza ciemność w naszą duszę, może w niej pozostawić gwiazdy.
Victor Hugo
cytat z książki

Było zupełnie zwyczajnie. Jak co roku, przeprowadziłam setki sesji terapeutycznych. Przeczytałam setki stron psychologicznych (i zupełnie niepsychologicznych) książek. Spędziłam dziesiątki godzin na warsztatach (w tym na wyczekanym kursie terapii traumy), webinarach i superwizjach. Robiłam to, co lubię, umiem, i w co mogę się zagłębiać bez końca.

Równocześnie, było absolutnie niezwyczajnie. Na ponad trzy miesiące zamknęłam (nowy, wyremontowany chwilę wcześniej) gabinet i przeniosłam pracę do przestrzeni wirtualnej. Z wdzięcznością, że w ogóle jest to możliwe i ze sporym „nie wiem, co będzie”. Co będzie z moimi relacjami terapeutycznymi w tym onlinie (bo choć spotkania zdalne prowadzę od lat, to był to tylko fragment mojej praktyki, a nie całość)? Co będzie z całym znanym mi światem?

A potem, gdy wróciłam do pracy stacjonarnej, to znów, z wdzięcznością, że to się dzieje, ale też z wieloma obawami i środkami do dezynfekcji (które miały być na część tych obaw odpowiedzią). Za to bez żadnego pomysłu na to, na jak długo wracam: bo może za chwilę trzeba będzie wrócić do przestrzeni online? Nie wiedziałam też, do czego właściwie wracam: jak będzie wyglądał świat, który zastanę?

To nie było wygodne, ale nie pozostało mi nic innego, jak przyjęcie tego (i jeszcze kilku innych) „nie wiem” jako części naszej wspólnej, pandemicznej rzeczywistości i każdej relacji terapeutycznej (z niedowierzaniem, jak mogłam kiedykolwiek pomyśleć, że jest jakieś „wiem”). Ku mojemu zdziwieniu okazywało się, że owo „nie wiem” jest zupełnie niegroźne. Co więcej, z tym „nie wiem” u boku możliwe były terapeutyczne rozmowy tak pełne życia i łączności, jak nigdy wcześniej. Te rozmowy mnie zaskakiwały bardziej niż kiedykolwiek, były wymagające jak nigdy wcześniej, ale jednocześnie, jak nigdy wcześniej, do granic wypełniały mnie poczuciem sensu. Zawsze wiedziałam, że mam wyjątkową pracę. W tym roku jednak zobaczyłam to w sposób tak wyraźny, jak wyraźnie widzi się obraz, który był rozmazany, ale wyostrzył się, gdy spojrzeliśmy na niego przez okulary.

W 2020, poza tym, że prowadziłam, a raczej współtworzyłam, niezwykłe terapeutyczne rozmowy, sporo czytałam. O traumie, o poczuciu bezpieczeństwa, o przywiązaniu, radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami: takim które które ratuje i pomaga rosnąć, ale też o takim które, choć ratuje, to również pogrąża i potęguje cierpienie. Czytałam biografie. Czytałam też o tym, jak konteksty (rodzinne, polityczne, historyczne), których sobie nie wybieramy, lecz zastajemy, wpływają na nas i prowokują do tego, by jakoś na nie odpowiedzieć.

Wszystko to, co czytałam w tym zwyczajnym-niezwyczajnym roku, w jakiś sposób odnosiło się do pandemicznego tu i teraz. To nie było lekkie, rekreacyjne czytanie. Czytałam żarliwie, a w każdym zdaniu znajdywałam podpowiedzi dotyczące radzenia sobie i adaptacji. Może dlatego każda przeczytana książka jest moją książką roku? Bo wszystkie były wyjątkowe, wszystkie coś mi podarowały.

Napisanie o nich wszystkich nie jest możliwe, postanowiłam więc wyróżnić jedną: „Czy chcesz o tym porozmawiać?”. Uśmiecham się na samo wspomnienie okoliczności, w których czytałam tę książkę: byłam na wakacjach, ale zupełnie nie mogłam skorzystać z tego, co moje wakacyjne miejsce oferowało, bo ciągle padał deszcz. Moja opowieść* o tym, „jakie powinnam mieć wakacje”, po skonfrontowaniu z deszczową rzeczywistością, domagała się natychmiastowej aktualizacji. Jeszcze nie wiedziałam, że wybrałam na tę okoliczność książkę idealną.

„Czy chcesz o tym porozmawiać?” to trochę biografia (a raczej pięć), odrobinkę podręcznik, a czyta się po prostu jak doskonałą powieść. „Czy chcesz o tym porozmawiać?” to jednak przede wszystkim zbiór opowieści terapeutycznych (okazuje się, że pisze je nie tylko Irvin Yalom). Bohaterami są osoby, z którymi autorka, Lori Gottlieb, pracowała terapeutycznie. To ludzie, którzy utknęli w opowieściach o sobie i potrzebują pomocy w zrewidowaniu tych opowieści i znalezieniu dla siebie nowych narracji. Np. Rita, która żyje historię pt. „Nic dobrego mnie już nie czeka” i z tego powodu cierpi, w procesie terapii odkrywa, że ma wpływ na swoje życie, może je kształtować i sięgać po to, co ma dla niej znaczenie. I gdy zaczyna z tego wpływu korzystać, w jej życiu pojawiają się zmiany. Albo Julie, która żyje opowieść „Mam przed sobą całe życie”, lecz diagnoza nowotworu rozbija tę opowieść w drobny mak. Julie szuka w terapii takiego przeformułowania swojej opowieści, które pozwoli jej żyć pełnią życia w nowym, trudnym kontekście. Książka to jednak nie tylko historie przemian klientów autorki. Lori Gottlieb również staje się jedną z bohaterek i opisuje swoją terapię, a więc własne utknięcie w pewnej opowieści i powolne wychodzenie z niego. Okazuje się, że Lori jest takim samym człowiekiem, jak jej klienci – cieszy się, cierpi, ma nadzieję, boi się, traci, utyka. I między innymi to czyni ją zdolną do pomagania.

Gdy odpuszczam to, kim jestem,
Staję się tym, kim mogę być.

Laozi

z książki „Mózg w żałobie”

Ta książka i ten rok mają wspólny mianownik. Dobitnie pokazują, że opowieści, które mamy o sobie i o świecie, są tylko na chwilę. Prędzej czy później staną się nieaktualne: bo ja się zmienię, bo świat wokół mnie się zmieni. A wtedy można zrobić dwie rzeczy (a najczęściej robimy trochę jednej i trochę drugiej):

*albo swoją opowieść utwardzać, bronić jej i podtrzymać za wszelką cenę;

*albo wejść w kryzys, przyjąć, że potrzeba poszukać drogi wyjścia z dotychczasowej opowieści, pozwolić sobie na rozstanie z nią lub jej częścią i zapytać siebie: „Czego do tej pory o siebie nie wiedziałam? Kim jeszcze, poza historiami, które sobie o sobie opowiadałam, jestem? A kim już nie?”.

To są pytania, z którymi mierzą się bohaterowie książki. To są pytania, z którym mierzy się sama Lori. To są pytania z którym mierzą się moi klienci. To są najważniejsze pytania, które przyniósł mi ten rok (napisałam też tekst o podobnym tytule). Może i Ciebie pandemia (albo cokolwiek innego) popchnęła w stronę kryzysu i postawiła przed koniecznością zapytania siebie „Kim jeszcze jestem? A kim już nie?”. I otworzyła przestrzeń do pożegnania siebie znanego, a zaraz potem do powitania nowego?

Jak zainicjować wewnętrzną przemianę człowieka i jak przebiega ów proces?

Odpowiedź brzmi: poprzez relacje i w relacjach z innymi ludźmi.

z książki „Czy chcesz o tym porozmawiać?”

Ta książka i ten rok mają jeszcze jeden łącznik. Zawiera się on w pochodzącym z terapii systemowej stwierdzeniu, że „Kryzysy uruchamiają zasoby”. Już sam tytuł „Czy chcesz o tym porozmawiać?” kieruje nas ku zasobowi, jakim jest nasza ludzka relacyjność. I ma to swój ciąg dalszy w całej książce: bohaterowie, w kryzysach, przez które przechodzą i które popychają ich do zmian, mają wsparcie w relacjach (terapeutycznych i nie tylko). To niesamowite, jak dobrze potrafimy rozpoznać, że potrzebujemy innych ludzi (może samotność i tęsknota są tak nieprzyjemne i wyraźne właśnie po to, by nas popychać do bliskości z innymi?). To niesamowite, jak zdeterminowani i kreatywni potrafimy być, by tę łączność z innymi przywracać (choćby symbolicznie, choćby zdalnie). Ale pandemiczny kryzys uruchomił również inne zasoby, nie tylko te relacyjne. W całym roku 2020 obserwowałam u innych i doświadczałam na własnej skórze dosłownie rozkwitu kontaktu z zasobami. Czy bez nich możliwe byłoby dotrwanie do dzisiejszego dnia?

Aż w końcu świat się rozpromienia
jak to, co możliwe, po tym, co nim nie jest.

z książki „Podwójne życie”

Ten kryzysowy rok zaprosił i mnie do rozbrojenia wielu opowieści, które miałam o sobie, swojej pracy, relacjach, o tym jak „powinno być”. I to rozbrojenie było bardzo ożywcze. Dzięki niemu mogłam sobie pozwolić na coś, czego od dawna potrzebowałam: na nieczekanie.

Przestałam więc czekać, aż powodowane pandemią niepewności i „nie wiem” znajdą swoje wyjaśnienia i znikną. Zamiast tego zaczęłam być najlepszą terapeutką dla moich klientów, jaką w danej chwili mogłam być. Nawet jeśli różne „nie wiem” były bardzo, bardzo blisko. Nawet jeśli jedyna rzecz, której mogłam być pewna to to, że mamy tę jedną, trwającą właśnie sesję.

Przestałam też czekać na koniec pandemii (co zupełnie nie oznacza, że chcę, by trwała jak najdłużej). Zauważam, co pandemia nam wszystkim zabiera i co trudnego przynosi. Ale zamiast rytualnego wskazywania, czego i jak bardzo mi brakuje i zamiast czekania na „kiedyś”, „po pandemii”, pytam siebie: co jest możliwe teraz? (Ale to jest o mnie – do Ciebie takie podejście wcale nie musi pasować).

Na fali nieczekania i kontaktu z uruchomionymi przez kryzys zasobami podjęłam też dwie ważne decyzje, z którymi zwlekałam kilka lat. To doświadczenie pokazało mi, że powstrzymywanie się od działania może być bardziej męczące, niż podjęcie go.

Ach, i podczas wakacji nie czekałam już tak bardzo, aż przestanie padać! Po prostu grałam w scrabble i czytałam najważniejszą książkę tego roku.

W starej opowieści o mnie nie byłoby na to wszystko miejsca. Teraz – jest.

Nie spodziewam się jednak, że tak już zostanie. Przeciwnie: zakładam, że to wszystko jest tylko na chwilę. Jestem ogromnie ciekawa, co się wydarzy w 2021 i jak to zmieni opowieści, które mam o sobie dziś. Które z nich uznam za nieaktualne? Kto napisze recenzję książki roku 2021? Kim wtedy będę? A kim już nie?

*Gdy piszę o opowieści, to rozumiem ją tak, jak terapeuci narracyjni. Zatem opowieść to wszystko to, co o sobie myślimy i co zawieramy w odpowiedzi na pytanie „kim jestem?”; jest to krajobraz tożsamości. Ale opowieść to także krajobraz działania, czyli to, w jaki sposób nasze opowieści manifestują się w podejmowanych przez nas działaniach. Oba te krajobrazy składają się na opowieść. Z jednego możemy wnioskować o drugim. Zmiana jednego może pociągać za sobą zmianę drugiego: gdy zaczynam inaczej o sobie myśleć, podejmuję inne działania i odwrotnie – gdy działam inaczej, zaczynam myśleć o sobie inaczej.

Katarzyna Rawska

Lori Gottlieb, Czy chcesz o tym porozmawiać, Prószyński i S-ka, przełożyła Magdalena Rychlik