Zaspałam. Sobota rano, a ja już od 30 minut powinnam była być na nogach i na spokojnie wyszykować się na warsztat w Warszawie. Warsztat niezwykły, z Kasią Karską, która zabrała mnie w podróż do odkrycia siebie na nowo.
Kiedy tylko przekroczyłam próg sali poczułam błogi spokój i ciszę – tak bardzo tego potrzebowałam. Było nas 7 – pozostałe uczestniczki (które serdecznie pozdrawiam!) zajmują się szeroko pojętym dziennikarstwem i myślę, że są cenionymi ekspertkami w swojej branży. Ok, zaczęłyśmy od kilku słów na swój temat oraz partnerstwa/kontraktu (mogłyśmy wybrać jeden przedmiot, który coś o nas mówi). Lubię proces kontraktowania, mówienia o swoich potrzebach i tworzenia wspólnie atmosfery warsztatów. Już na wstępie ujął mnie spokojny i wyważony, ciepły ton głosu Kasi, który gładko prowadził nas przez całą odyseję.
W kontekście jakiegokolwiek działania, czy przedsięwzięcia istotnym jest jasne zdefiniowanie celu. Możemy do tego użyć takich metod jak SMART czy WARTO, ale też tak naprawdę może on być tym, co chcemy wprost przelać na papier. Podzielę się swoim – szukam bezpiecznej przystani w kwestii zawodowej oraz prywatnej. O tym celu myślałam przez cały czas trwania mojej własnej podróży. Kiedy losowałam kolejne karty, słowa, pytania, powiedzenia tym bardziej przybliżałam się do tego, czym dla mnie jest owa bezpieczna przystań. Szybko doszło do mnie stwierdzenie, że to ja pierwsza chciałabym być dla siebie taką przystanią. Kimś, kto jest mocno osadzony w sobie, wie kim jest i w jakim kierunku zmierza. Szczerze? Napisałam jeszcze, że chce być CEO, CEO swojego życia. Zuchwałe marzenie. Cała ja. Każda z nas miała okazję losować różnego rodzaju karty, sentencje, pytania, rzucać kostką i to wspierało proces poznania siebie. Te elementy sprawiły, że gra mimo że dotykała tego, co w nas siedzi tam głęboko, to rozpieszczała nasze wewnętrzne dziecko.
Podróż składa się z różnych etapów, min: wizji, strategii, przeszkód, zasobów czy w końcu nagrody. Rozmawiałyśmy trochę o różnego rodzaju zasobach, tych fizycznych, emocjonalnych, społecznych czy intelektualnych. Każda z nas mogła umieścić swoje pomysły na daną grupę zasobów na osobnych flipchartach. Następnie wypisałyśmy, jakie zasoby już mamy, a czego potrzebujemy. Uważam, że jest to świetne ćwiczenie, które potrafi wzmocnić, podbudować uczestnika oraz wskazać konkretne obszary rozwojowe, potrzeby. Może ono również pomóc w uświadomieniu, kogo lub czego będziemy potrzebować, aby osiągnąć to, o czym marzymy. Wiele historii ludzi, którzy osiągnęli sukces pokazuje, że sukces rzadko bywa tylko i wyłącznie osiągnięciem jednostki.
Dotknęłyśmy również obszaru archetypów (fani Jung’a ręce do góry :)) i potwierdziło się, że moim najsilniejszym jest archetyp władcy oraz odkrywcy. W kontekście archetypów polecam zapoznać się z terminem cieni. Ja tłumaczę sobie to na chłopski rozum – Borowska, to czego nie możesz zaakceptować/nie lubisz/nienawidzisz w drugiej osobie jest tym, z czym jest Ci trudno zmierzyć w samej sobie. Wiem, to nie jest przyjemne, ale szalenie istotne.
Byłam i dalej jestem absolutnie oczarowana stylem prowadzenia tej gry przez Kasię. Czułam się zaopiekowana, przytulona i dano mi przestrzeń bez deklaracji słownych tylko postawą, zachowaniem Kasi. Jestem wdzięczna, że miałam okazję pracować grupowo z równie ciekawymi uczestniczkami oraz podzielić/wysłuchać ich spostrzeżeń.
Aleksandra Borowska